Wędrowałam przed siebie. Moja twarz przypominała wielki, żarzący się stop frustracji, złości i podziwu. Instrumentaliści "Mix that" są najzdolniejszymi muzykami w kraju. Gdyby nie fakt, iż zostaję sama, to bym była pod wielkim wrażeniem zdolności mojego przyjaciela. Za kilkadziesiąt dni, nadejdzie ten dzień - spojrzę w jego czarne oczy i powiem ostatnie słowa - żegnaj. Filip definitywnie zrobi wielką karierę i zapomni o szarej myszce, którą poznał podczas najgorszych chwil swojego dzieciństwa, aczkolwiek większą złość powodował fakt, iż powiedział to w sposób, który dał mi do zrozumienia tylko jedno - mam cię już dość. Osobie, którą zna się od prawie czterech lat należy się minimalny szacunek. Nie oczekuję, iż będzie kłaniał mi się, ale zrozumie moją sytuację i będzie informował o swoich zamiarach delikatnie.
Moje przemyślenia przerwał głośny dźwięk, dobiegający z okolicy mojego brzucha. Pomimo zranionych uczuć, mój żołądek domagał się pożywienia. Spojrzałam na zegarek - szesnasta pięćdziesiąt pięć - jak się sprężę to zdążę. Zawiązałam sznurówki, po czym pobiegłam w stronę jadalni.
Zdążyłam w samą porę, wzięłam ostatnią porcję czegoś, co przypominało szpinak połączony z kotletem i zemsty kucharki - nic nowego. Wzięłam posłusznie tackę i spojrzałam na układ stolików.
- Kath, chodź tu! - zawołał znajomy głos rudzielca.
- O, nareszcie - ucieszyłam się, ponieważ od dłuższej chwili mój wzrok nadaremno szukał Michaela. Może to czas na nowe znajomości?..
- Co tam? - próbowałam nie psuć nikomu humoru.
- W porządku. Jesteś tu dłużej niż ja, więc mam takie pytanie - co mam na talerzu? - zapytała uśmiechając się Juliett.
- Nikt tego nie wie. Sanepid ostatnio sprawdzał nasze kochane kucharki i ich pole manewru za czasów ostatniego dyrektora - zdradziłam wielką tajemnice personelu.
- Coś pomyliłaś, mój tato pracuje tu od jedenastu lat! - nie dowierzał młody Shwarzer.
- No właśnie, czyli troszkę czasu minęło od tego wydarzenia - wszyscy synchronicznie zaśmieliśmy się. Po chwili wszyscy zaczęli kosztować swoje dania. Bez słowa pałaszowali dalej. Byłam bardzo głodna, aczkolwiek mów wzrok utknął na Julliet. Nigdy nie przyglądałam się jej dokładnie, aczkolwiek była to piękna blondynka o niebieskich oczach. Zaprzeczę stereotypowi mówiąc, iż miała bardzo inteligentny wyraz twarzy, którym skanowała osobowość znajomych. Ubierała się tak jak ja - luźne spodnie, obcisły top. Jednym słowem - nie rozumiem jak i na jak długo tu trafiła.
- Mam coś na nosie? - zorientowała się, że patrzę się na nią od dłuższego czasu.
- Przepraszam, zamyśliłam się. - wybrnęłam z sytuacji cało.
- To smacznego! - zabrałam się do jedzenia. Normalnie, powiedziałabym, że nie tknę takich rzeczy, ale dzisiaj smakowały wyjątkowo przyzwoicie.
- No dobrze, a gdzie deser? - zażartował zielonooki, po czym pozabierał od nas talerze i poszedł odnieść je do kuchni.
- Mogę się o coś zapytać? - zaczęłam rozmowę z koleżanką.
- Pewnie, śmiało - odparła.
- Czy wy jesteście.. no wiesz, razem? - było to pierwsze pytanie jakie mi przyszło na myśl.
- Chciałabym, ale to jest troszkę skomplikowane, nie chcę o tym mówić - zesmutniała momentalnie.
- Dobrze, widzę, że się zbliża, to ci odpuszczę - zaśmiałam się, po czym zasłoniłam oczy, by rozkoszować się odpoczynkiem.
- Kath, ktoś do ciebie..- przerwał mi rozluźnienie. Nie chciałam tego słyszeć, nie chciałam słyszeć głosu Filipa, nie chciałam widzieć oczu Filipa, nie chciałam znać Filipa.
- Dobrze, cieszę się z tego powodu niezmiernie, ale to nie znaczy, że ja chcę gadać z tym kimś - rzekłam bez emocji.
- Proszę, wysłuchaj mnie, uciekłaś tak szybko, że nie zdążyłem nic powiedzieć! - błagał nadaremno.
- Słuchaj, potraktowałeś mnie, jakbym była dla ciebie nikim i przykro mi to mówić, ale ty już dla mnie jesteś zerem. Znasz mnie od czterech lat, mówiłeś, że jestem dla ciebie rodziną, której nigdy nie miałeś, a jeżeli tak traktujesz rodzinę to nie chcę mieć z tobą nic wspólnego - rozpłakałam się i wybiegłam z baraku, unikając tłumu gapiów. Poszłam do pokoju, wiedziałam, że muszę zadziałać.
Cudownie piszesz! Gdyby to opowiadanie było w formie książki to w jeden dzień przeczytałabym całą (nawet 1000 stronicową) !!!!! Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały !!! No i życzę ci dużo weny twórczej ;)
OdpowiedzUsuńZwykle jak ktoś prowadzi bloga z opowiadaniem to trudno mi się czyta, bo używa wielu powtórzeń, czasami są błędy ortograficzne lub interpunkcyjne. Ale Ty piszesz WSPANIALE! Czekam na kolejne rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńbędzie następny ?
OdpowiedzUsuń