wtorek, 29 listopada 2011

Prolog.

-Przepraszam, nie chciałam ci o tym mówić, to był odruch. Takie rzeczy robi się systematycznie, a wiem, że ojcem jesteś ty.
- Nie to jest niemożliwe, 10 lat przede mną to ukrywałaś? Przykro mi..
- Mi również, jedyne o co ciebie proszę, zajmij się ją, lekarze dają mi 2 miesiące życia! - słyszała to i pomimo swojego młodego wieku, potrafiła pojąć o co w tym wszystkim chodzi. Nie chciała się rozstawać z mamą, ale doskonale wiedziała, że to nieuniknione. W głowie tysiące pytań, ale na zewnątrz udawała nadal tą samą dziesięciolatkę, o słodkich oczkach i w czerwonej, zwiewnej sukieneczce. Za oknem słońce, wokół zielony park przepełniony wrzaskami wesołych dzieciaków i uśmiechem troskliwych rodziców. Wyobrażała siebie w ich towarzystwie, ale nawet w najśmielszych snach nie odważyłaby się przemówić do nich ani słowa. Rozmyślania przerwały wrzaski :
- To daj ją do Simple Raid, 120 cm nie ma prawa mi rujnować życia! - mówił zawzięcie obcy mężczyzna do najukochańszej osoby na świecie.
- Teraz to 120 cm? Przypominam ci, że nie jestem jedynym rodzicem!
- Pokaż dowód!
- Chcesz testy DNA? Nie ma sprawy, zróbmy je jak najwcześniej! - zbledła,
- Bardzo chętnie, ale wiedz, że one nic nie zmienią, to nie jest moje dziecko! - krzyczał coraz głośniej.
- Chcesz dowodu? Szesnasty grudnia, nasza pierwsza randka. Świece, win..- stan jej twarzy pogarszał się z słowa na słowo.
- Nie wzbudzaj we mnie poczucia winy, to nic nie da! Na pewno chorobę również sobie zmyśliłaś!
- Daj mi dokończyć. Świece, wino. Dałeś mi sukienkę, którą następnie miałam założyć na bal maturalny. W ten sam dzień pow... - nie dokończyła.
- Meg! Meg nie wygłupiaj się, przestań! To nic nie zmie.. - zobaczył twarz swej dawnej miłości. Piana z płynąca litrami z ust, docierała do powiek ofiary. Zaszokowany sprawdził puls. Ledwo wyczuwalny. Zabrał sierotę "pod pachę", zadzwonił po karetkę. Trzydzieści minut później rozsiadł się wygodnie w szpitalnej poczekalni.
- Przykro mi. Nowotwór zajął każdą czerwoną krwinkę pańskiej żony.. Nie możemy nic zrobić.. - rzekł przegrany lekarz.
- To nie moja.. nie ważne.. - powiedział i bez słowa odszedł, jedyne co po nim zostało, to nieobecny wzrok młodziutkiej kobietki. Widziała przed sobą ciało swojej mamy, coraz bardziej rozmazane, łzy coraz bardziej wadziły w ostatnim pożegnaniu, i jeszcze bardziej.. a w końcu nic. Ciemność...

5 komentarzy:

  1. Prosze, pisz dalej dla nas. Masz ogromny zasób słownictwa, potrafisz intrygować, masz ogromny talent, nie zawal tego, powodzenia, czekamy na ciąg dalszy!

    Kacper. ; p

    OdpowiedzUsuń
  2. Prolog. Ma zachęcać i sprawić, że czytelnik z zapałem przejdzie do pierwszego rozdziału. A więc - spełniłaś wymogi prologu. Idę do pierwszego rozdziału. /nu-shu.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się <3

    OdpowiedzUsuń
  4. To równie fajne jak poprzednie . ♥
    Gratuluje wyobraźni za napisanie TEGO opowiadanie . ; D

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się ,czekem na wiecej ;)

    OdpowiedzUsuń